Premier, ani ministrowie nie posiadają kompetencji do ingerowania w działalność Polskiej Fundacji Narodowej – tak kancelaria premiera odpowiedziała na interpelację poselską.
– To skandal! Najpierw partia rządząca przekazuje swoim kolegom możliwość dysponowania ogromnymi środkami ze spółek państwowych, czyli należącymi do podatników, a potem twierdzi, że nie ma wpływu na to, co jej koledzy z tymi środkami zrobią To pokazuje, że władze państwa utraciły już jakikolwiek umiar w zawłaszczaniu państwa – mówi posłanka Lewicy Hanna Gill-Piątek.
Tak komentuje odpowiedź, jakiej na jej interpelację, złożoną wspólnie z Krzysztofem Śmiszkiem udzielił Jarosław Wenderlich, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Gill-Piątek i Śmiszek zwracali uwagę w interpelacji, że sprawozdanie finansowe Polskiej Fundacji Narodowej jest bardzo enigmatyczne. Zadali kilka szczegółowych pytań, m.in. o to, komu i za co fundacja wypłaciła w 2018 r. 484 tys. zł wynagrodzeń z tytułu umów- zleceń.
Kancelaria premiera: PFN jest poza naszą kontrolą
Jarosław Wenderlich zbył pytania. „Polska Fundacja Narodowa jest podmiotem ustanowionym na podstawie ustawy z dnia 6 kwietnia 1984 r. o fundacjach, a nie jednostką finansów publicznych, organizacyjnie podległą Radzie Ministrów. Biorąc pod uwagę powyższe, Prezes Rady Ministrów nie jest organem właściwym w sprawach nadzoru nad Polską Fundacją Narodową, ani tym bardziej, organem upoważnionym do udzielania odpowiedzi na temat funkcjonowania tej fundacji” – odpowiedział. I przekonywał: „Rada Ministrów, Prezes Rady Ministrów ani żaden jej Członek (w tym Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego) (…) nie posiada kompetencji do ingerowania w prowadzoną przez [PFN] działalność (…) Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego posiada uprawnienia nadzorcze określone w ustawie o fundacjach, które nie dają kompetencji do ingerowania w prowadzoną przez (…) Polską Fundację Narodową działalność”.
Sto mln zł rocznie od państwowych spółek
Polska Fundacja Narodowa została powołana do dbania o dobry wizerunek Polski. Finansowana jest przez spółki kontrolowane przez skarb państwa. Dostaje sto milionów złotych rocznie. Jej najbardziej znaną aktywnością było jednak wykupienie latem 2017 r. billboardów promujących rządową reformę sądów i oczerniających sędziów.
We wrześniu 2017 ówczesna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz uruchomiła procedurę kontroli Polskiej Fundacji Narodowej. Zażądała od fundacji wyjaśnień, czy tamta kampania billboardowa była zgodna z jej statutem.
PFN odwołał się do sądu rejonowego, który w czerwcu 2018 r. uznał, że kampania dotycząca wizerunku wymiaru sprawiedliwości polegająca jedynie na przedstawieniu nieprawidłowości występujących w środowisku sędziowskim, bez jednoczesnego wskazania propozycji likwidacji nadużyć, zmian legislacyjnych, nie może być rozumiana jako realizacja celu statutowego fundacji „promocji i ochrony wizerunku RP oraz polskiej gospodarki”, a wręcz stoi w opozycji do celu fundacji.
Fundacja odwołała się do Sądu Okręgowego, który podtrzymał wyrok sądu niższej instancji, zgadzając się w całej rozciągłości z jego argumentacją. Zasądził od Polskiej Fundacji Narodowej na rzecz stołecznego ratusza 120 zł tytułem kosztów postępowania apelacyjnego. Fundacja złożyła w tej sprawie skargę kasacyjną, która jeszcze nie została rozpatrzona.
Z kolei stołeczny ratusz 20 września 2019 r. przesłał do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wniosek o podjęcie czynności sprawdzających w sprawie ustalenia czy władze Polskiej Fundacji Narodowej, w związku z przeprowadzoną kampanią medialną „Sprawiedliwe Sądy”, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej.
Pierwszym prezesem PFN był Cezary Jurkiewicz, warszawski radny PiS. W 2018 r. został przesunięty na stanowisko wiceprezesa, a stery fundacji przejął Filip Rdesiński. Zrezygnował w połowie 2019 r., od tamtej pory prezesem PFN jest Marcin Zarzecki
Działalność PFN nieustannie obfituje w skandale. Najnowszy wydarzył się w styczniu. W dniu, w którym w Jerozolimie odbyły się uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, PFN opublikowała animację, w której Stalin z Hitlerem czatują na internetowym komunikatorze. Rozmowa stylizowana była na język używany przez dzisiejszych nastolatków. Po półtorej godziny filmik zniknął. Media donosiły, że był to efekt interwencji prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Pobrano z: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25703939,polska-fundacja-narodowa-jest-poza-kontrola-rzadu.html
Data dostępu: 22.02.2020